Tytuł: "Chemia śmierci" (2006)
Wydawnictwo: Amber, 2011
Ilość stron: 336
Oprawa: miękka
Data zakończenia lektury: 29.07.2013r.
Manham.
Małe spokojne miasteczko. "Krajobraz pozbawiony zarówno życia, jak i
konkretnych kształtów. Płaskie wrzosowiska i upstrzone kępami drzew
mokradła".
To
tu doktor David Hunter szuka schronienia przed okrutną przeszłością.
Sądzi, że przeżył już wszystko to, co najgorszego może przeżyć człowiek.
Sądzi, że wie o śmierci wszystko.
Ale
śmierć, "ów proces alchemii na wspak, w którym złoto życia ulega
rozbiciu na cuchnące składniki wyjściowe", wdziera się do Manham. I to w
niewyobrażalnie wynaturzonych formach.
Jeszcze
nie wiemy, dlaczego wybitny antropolog sądowy doktor Hunter zaszył się
tu jako zwykły lekarz. Dlaczego odmawia pomocy policji, skoro potrafi
określić czas i sposób dokonania każdej zbrodni.
Wiemy
tylko, że się boimy. Razem z mieszkańcami Manham czujemy odór
wszechobecnej śmierci. Giną młode kobiety, dzieci znajdują makabrycznie
okaleczone zwłoki, ktoś podrzuca pod drzwi martwe zwierzęta, ktoś
zastawia sidła na ludzi.
Spokojne miasteczko rozsadza strach i nienawiść.
Każdy może być ofiarą...
I każdy może być zwyrodniałym mordercą...